Niedawno media nie mówiły o niczym innym niż dieta Anny Lewandowskiej. Jak ona mogła schudnąć tak szybko po porodzie i dlaczego bije po oczach zmęczone życiem mamy, które nie mają nianiek i same muszą radzić sobie z trudem macierzyństwa i zalegającymi kilogramami. Osobiście brałam poprawkę na codzienne fotki z Pudelka, Plotka czy Faktu i z przyjemnością patrzałam na piękną, młodą mamę, która może cieszyć się zgrabną figurą.
Hejt i żale
Nie trzeba było długo czekać na komentarze pod postami w których opisano, że Anna L. odsłania brzuch miesiąc po porodzie.
“Zgaduję, że mała już na butelce, bo się nie dojadała…”
“Łatwo dbać o siebie, ćwiczyć i dbać o idealne ciało kiedy poza tym, nic innego się nie robi !”.
“dajcie jej 2 tys netto, pracę po 8 godzin za biurkiem, żadnych niań, sprzątaczek, itd. i wtedy niech pokaże jak wygląda?????”
Masakra. Jak można być takim zawistnym człowiekiem i siedząc przed komputerem komentować naprawdę fajne osiągnięcia tej osoby. Oczywiście, że Anna schudła miesiąc po porodzie. Schudła bo jest osobą wysportowaną i dbającą od wielu lat o swoje ciało. Schudła bo musiała ponieważ jej kariera oparta jest właśnie na wyglądzie fit.
Zazdroszczę Annie L.
I to jak mocno. Zazdroszczę jej figury mając ponad 20 kilogramów nadwagi. Zazdroszczę jej, że może spędzać czas na siłowni i szybko wypracować sobie piękną figurę. Zazdroszczę bo sama po porodzie schudłam dwa razy więcej niż przytyłam a gdy wróciłam do pracy dopadło mnie jo-jo. Ale moja zazdrość nie jest chora tylko naturalna. Nie komentuję, nie oczerniam i nie wypisuję bzdur w internecie. Zazdroszczę i podziwiam.
Być jak Anna
I właśnie te zdjęcia Anny L. dały mi motywację do zmian. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak wiele kobiet siedzi w domu i narzeka zamiast wziąść się do roboty. Wiem, że pogodzenie pracy z domem i wychowaniem dzieci to mega zadanie ale wystarczy dobra organizacja. Pierwszy krok to motywacja i plan. Bo nie ma nic gorszego niż założenie, że pójdę na siłownię i schudnę w dwa miesiące. Polecam profile fitness na instagramie gdzie ludzie z całego świata wrzucają zdjęcia swoich poczynań na siłowni. Dla mnie to mega motywacja. Po drugie zapisanie się na siłownię i wykupienie karnetu na cały rok lub rocznego abonamentu. Gdy już wykupiłam karnet wiedziałam, że muszę chodzić bo szkoda straconych pieniędzy. Ale samo chodzenie nie wystarczy. Pierwsze zajęcia obowiązkowo z trenerem, który ustali plan treningowy. Moje zajęcia były masakryczne i przez prawie 3 dni nie mogłam nawet zejść ze schodów.
A potem czekamy na efekty
Pierwsze efekty możemy zobaczyć już po 3 tygodniach ale chodzi głównie o samopoczucie i lekki spadek wagi. Zauważyłam, że mój organizm pozbył się nadmiaru wody i nie chodzę taka opuchnięta. Trening trzy razy w tygodniu po 1,5 godziny powinien przynieść pierwszy porządny efekt redukcji tkanki tłuszczowej już po 3 miesiącach. Do tego dieta “mniej jedz” i odstawienie tłustych potraw oraz cukru. Człowiek z dnia na dzień robi się weselszy, sprawniejszy i ma więcej siły do działania.
A co z domem i rodziną
Jak napisałam wyżej, wszystko można pogodzić. Na siłownię chodzę na przemian z mężem. Obowiązki domowe dzielimy po połowie i planujemy wszytko na kilka dni do przodu. Po pracy mamy czas dla dzieci a gdy one idą do kąpieli wychodzimy na siłownię i tak na zmianę. Dzieci czasem narzekają, że często nas nie ma ale niestety albo będą miały grubych i nieszczęśliwych rodziców albo wysportowanych i gotowych do działania. I to właśnie dzieci są naszą mega motywacją. Bo gdy chwila siedzenia z dziećmi na podłodze i układania klocków powoduje u nas ból pleców i kolan to trzeba sobie zdać sprawę, że najwyższa pora do działania. Po kilku dniach plan treningowy na spokojnie można dopasować do rytmu dnia tak aby dzieci nie zauważyły nawet naszej nieobecności. Jedynym problemem pozostaje dom bo często brakuje czasu na ogarnianie codziennego bałaganu ale jak to mówią “dom to nie muzeum”.
A dla mnie nie ma nic piękniejszego niż słowa 6 letniej córki “mamo jaka ty jestem szczęśliwa bo znów zaczęłaś się uśmiechać i ze mną bawić”.
źródło zdjęcia: https://www.instagram.com/annalewandowskahpba/?hl=pl
To taka typowa cecha wielu Polaków. Jak najszybciej znaleźć słabe punkty, skrytykować, zrównać z ziemią, udowodnić, że ma się gorzej. To jest cholernie smutne. Ma sztab nianiek i kupę pieniędzy – fajnie, też bym chciała i pewnie, że jej zazdroszczę, ale nie jestem zawistna. W zaciszu własnych czterech ścian też próbuję zmienić własne nawyki, by wyglądać lepiej i codziennie budzić się z uśmiechem na twarzy, a nie z przykrym grymasem!
No cóż, lubimy oceniać innych, zwłaszcza kiedy mają lepiej od nas:) To fakt,że dla zwykłej polki to prawie nieosiągalne, kiedy rodzi się dziecko a ty nie masz przy sobie niani ani sprzątaczki i ledwo radzisz sobie z codziennymi obowiązkami a wieczorem po prostu padasz z nóg. To ciężki czas, zwłaszcza jeśli nie jest to pierwsze dziecko. Ale mnie raczej takie zdjęcia inspirują aby wziąć się w garść a nie wylewać swoje żale:)
Też nie rozumiem tej krytyki. Sama od miesiąca dbam o siebie i wiem, że wymaga to dużo pracy, a teraz w wakacje jet mega trudno o chwilę wolnego czasu kiedy dzieci są cały czas ze mną. Zdarzało mi się już ćwiczyć o 1 w nocy, ale są takie dni, że nie ćwiczę.
Czytałam jej książkę, żaden lekarz nie poinformował mnie tak skrupulatnie czym są alergie pokarmowe u dziecka. Zastosowałam się do jej porad i podziałało. Okazało się że WCALE NIE MAM ALERGIKA 😉
Nie wiem o co caly ten hejt na Annę ale poqiem tez ze juz mam dosyć sluchania o Ani L. Czasem mam wrażenie że ona zaraz mi z lodówki wyskoczy.
A jesli chodzi o te treningi to lewnie masz racje aczkolwiek ja nigdu nie lubilam cwiczyc i nie czuje takiej potrzeby. I cale szczescie ze nie musze bo z moim lenistwem było by mi ciężko
Trochę mi dałaś do myślenia tym artykułem. Nie chodzi mi o Annę L, ale o Twoją mobilizację.
Sama mam nadmiarowe 20-25kg bynajmniej nie po ciąży bo w 6 miesięcy po porodzie do mniej więcej swojej wagi wróciłam. Moje kilogramsy to zła dieta, nieregularne jedzenie, mało ruchu bo jeżdżę głównie autem. I też nie mam czasu na siłownię i aktywność, choć mogłabym jak Ty go wygospodarować…
Jak już zaczniesz ćwiczyć to nabierzesz ochoty i uwierz mi znajdziesz czas. To uzależnia. Ja po miesiącu już widzę efekty i z radością chodzę co kilka dni.
To taka typowa cecha wielu Polaków. Jak najszybciej znaleźć słabe punkty, skrytykować, zrównać z ziemią, udowodnić, że ma się gorzej. To jest cholernie smutne. Ma sztab nianiek i kupę pieniędzy – fajnie, też bym chciała i pewnie, że jej zazdroszczę, ale nie jestem zawistna. W zaciszu własnych czterech ścian też próbuję zmienić własne nawyki, by wyglądać lepiej i codziennie budzić się z uśmiechem na twarzy, a nie z przykrym grymasem!
Właśnie, zazdrość i zawiść to straszne cechy.
No cóż, lubimy oceniać innych, zwłaszcza kiedy mają lepiej od nas:) To fakt,że dla zwykłej polki to prawie nieosiągalne, kiedy rodzi się dziecko a ty nie masz przy sobie niani ani sprzątaczki i ledwo radzisz sobie z codziennymi obowiązkami a wieczorem po prostu padasz z nóg. To ciężki czas, zwłaszcza jeśli nie jest to pierwsze dziecko. Ale mnie raczej takie zdjęcia inspirują aby wziąć się w garść a nie wylewać swoje żale:)
Mnie również inspirują i uważam że jak się chce to można.
Też nie rozumiem tej krytyki. Sama od miesiąca dbam o siebie i wiem, że wymaga to dużo pracy, a teraz w wakacje jet mega trudno o chwilę wolnego czasu kiedy dzieci są cały czas ze mną. Zdarzało mi się już ćwiczyć o 1 w nocy, ale są takie dni, że nie ćwiczę.
Czytałam jej książkę, żaden lekarz nie poinformował mnie tak skrupulatnie czym są alergie pokarmowe u dziecka. Zastosowałam się do jej porad i podziałało. Okazało się że WCALE NIE MAM ALERGIKA 😉
A o jakiej książce mówisz ?
Nie wiem o co caly ten hejt na Annę ale poqiem tez ze juz mam dosyć sluchania o Ani L. Czasem mam wrażenie że ona zaraz mi z lodówki wyskoczy.
A jesli chodzi o te treningi to lewnie masz racje aczkolwiek ja nigdu nie lubilam cwiczyc i nie czuje takiej potrzeby. I cale szczescie ze nie musze bo z moim lenistwem było by mi ciężko
Trochę mi dałaś do myślenia tym artykułem. Nie chodzi mi o Annę L, ale o Twoją mobilizację.
Sama mam nadmiarowe 20-25kg bynajmniej nie po ciąży bo w 6 miesięcy po porodzie do mniej więcej swojej wagi wróciłam. Moje kilogramsy to zła dieta, nieregularne jedzenie, mało ruchu bo jeżdżę głównie autem. I też nie mam czasu na siłownię i aktywność, choć mogłabym jak Ty go wygospodarować…
Jak już zaczniesz ćwiczyć to nabierzesz ochoty i uwierz mi znajdziesz czas. To uzależnia. Ja po miesiącu już widzę efekty i z radością chodzę co kilka dni.